Pangea
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Kornwalia

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Kornwalia

Kornwalia


Sojusze : powiedzmy, że Fin
Stan cywilny : Nie
Liczba postów : 48
Dołączył/a : 08/08/2015

Kornwalia Empty
PisanieTemat: Kornwalia   Kornwalia I_icon_minitime10/8/2015, 18:26

Nazwa państwa (khm, khm, narodu):
Kornwalia

Imię i nazwisko:
Myghal Treffry

Wygląd:
Myghal zniósł te katastrofy, lekko mówiąc, bardzo kiepsko. Pewnie gdyby cała sprawa wydarzyła się tak z wiek wcześniej, w ogóle nie dożyłby dnia dzisiejszego. Jako iż jednak w 2015 miewał się odrobinkę lepiej niż jeszcze sto lat wcześniej, na szczęście lub nieszczęście, nie wykitował i dostał bilet do tego pięknego świata. Oczywiście nie ma nic za darmo, a Kornwalia zapłacił za przepustkę głównie zdrowiem fizycznym.
Nie wygląda zbyt dobrze. Jest blady jak ściana, ma zapadnięte policzki i niezbyt przyjemne wory pod oczami, świadczące najprawdopodobniej o wielu nieprzespanych nocach. Bardzo często przyłapać można go na intensywnym kaszlu, uwagę przyciągać może też wyraźna, dość paskudna blizna przecinająca lewą stronę jego ust – tutaj jednak nie ma co się dużo martwić, miał już ją od dawien dawna! Te nowe zadrapania, otarcia i rany ukryte są przed wzrokiem pod warstwą ubrań, które, nawiasem, ostatnio wiszą na nim jak na kiju od miotły. Podsumowując, bywało lepiej, bywało też znacznie gorzej. Teraz ma przynajmniej w pobliżu magiczną moc, która powoli, ale systematycznie poprawia jego stan.
Jest mężczyzną o nieszczególnie wyróżniającej się sylwetce. Nie góruje nad większością ludzi, nie jest też jednak od wszystkich niższy; mieści się gdzieś pomiędzy. Mocno stracił na wadze, ale to jest raczej niczym dziwnym w przypadku katastrof. Żaden z niego mięśniak. Ze świecą szukać u niego sześciopaku na klacie i, przy jego dość chorobliwym wyglądzie, łatwo uznać go za jakiegoś słabeusza. Fakt, nie jest największym mocarzem świata (ani nawet w top dziesiątce), ale nie jest też listkiem drżącym na wietrze. Jako dawny naród górników i rybaków miał dużo okazji do przyzwyczajenia się do ciężkiej pracy fizycznej. Obecnie w formie nie jest, więc nie mógłby machać zbyt długo kilofem, ale wytrzyma więcej niż mogłoby się wydawać. Echo przyszłości widoczne jest nie po mięśniach, a po rękach – jego dłonie są nieco zrogowaciałe, pokryte śladami dawnych otarć, bąbli i pęcherzyków.
Ma niebieskie oczy, a jego brwi są podejrzanie mało krzaczaste. Może odrobinę grubsze niż przeciętna, ale tylko ociupinkę. Jego pochodzenie najłatwiej pewnie zgadnąć po rudych włosach. Ma krótką, kręconą czuprynę, której nie da się nijak wyprostować – nie żeby ktokolwiek próbował. Co jakiś czas można go przyuważyć z lekkim zarostem, bo ostatnio nie zawsze ma czas na porządne ogolenie się.

Charakter:
Zniszczenie całego globu, wojny, strumienie lawy i rozpadające się kontynenty? Mordercze bestie zerwane z magicznego łańcucha i ludzkość, która tak szybko znalazła się na wyginięciu? Ups. Trudno znaleźć jakiekolwiek plusy takiej katastrofy. Beznadzieja totalna. Klops. Koniec normalnego życia. Gorzej już chyba być nie może.
Chyba że. Chyba że sytuacja oprócz piachu pustyni przywiała ze sobą również świeży powiew wolności, którego nie spodziewało się już nigdy poczuć na swej facjacie.
Dla Myghala cała ta sprawa miała dwa główne etapy (trzy, jeśli doliczy się kompletną agonię, przez którą przechodził kiedy jego po kolei znikali po raz kolejny z powierzchni Ziemi – ale o tym woli nie pamiętać. Nie mówić. Nie myśleć). Na początku, gdy ból już nieco osłabł, świadomość w jakiej rzeczywistości się znalazł była niczym wyjątkowo mocny cios w twarz. Nie, w sumie w żołądek, bo coś podejrzanie chciało mu się rzygać. Koniec. Wszystko się skończyło. Wszystko na marne. Na nic jego wysiłki. Na nic. Nie ma drogi powrotnej. Kornwalia był przerażony i zagubiony, przez długi czas nie wiedział co ze sobą zrobić. Ale potem, gdy już trochę się opanował i odzyskał zdolność jako takiego rozumowania, zaczął się etap drugi – wyciąganie wniosków.
Jeśli nie było niczego z dawnego świata, nie było też rządu. Jeśli nie było rządu, nikt nie miał nad nim formalnej władzy. Jeśli zaś nie było ani władzy, ani państw jako takich, właśnie przestał być cholerną częścią Anglii. Był wolny. Jest W O L N Y.
Nie jest mu łatwo, ale to nieważne. Właśnie spełniło się jego marzeń sprzed wieków, o którym zdążył kompletnie zapomnieć – odzyskał samowolność i swobodę. Jakoś to więc będzie, poradzi sobie. A jeśli nie i wyląduje martwy w jakimś rowie, to, no cóż, przynajmniej SAM się do niego wpędzi. Przez lata nawykł kompletnie do wykonywania grzecznie rozkazów, a przyzwyczajeń trudno się pozbyć, walczy jednak z tym. Często zupełnie na siłę. Sytuacja jest po prostu zbyt piękna, żeby znów dać się przygnieść czyimś butem. Może mu odbiło, ale uważa, że wyszedł z całej sprawy z zyskiem.
Nadal jest przy tym (stety, niestety) starym, dobrym Myghalem, to zaś znaczy, że cieszy się z tego tylko w duchu i nie obnosi się tym przed światem. Dawno temu zmusił się do nieokazywania emocji w otwarty sposób i tak mu zostało. Nie chce, nie lubi, nie ma zamiaru tego robić, na pewno nie w miejscach publicznych. W końcu ktoś mógłby zobaczyć i coś zrobić. Cholera wie co. Od zawsze należał do osób spokojnych i opanowanych, jako młoda nacja był jednak znacznie bardziej otwarty. Potem, po szeregu, paskudnych wydarzeń historycznych, wykuł sobie kamienną maskę, która szybko stała się swoistym mechanizmem ochronnym. Gdy jest zrelaksowany, zdarzają mu się uśmiechy, skrzywienia, mocne marszczenie brwi. Gdy jednak jest zestresowany – a o to teraz nietrudno – zdaje się zapominać, że coś takiego jak mimika twarzy w ogóle istnieje. I że może powinien zacząć jej używać. W takich momentach rozmowa z nim może wydać się dość męcząca, bo i głos ma monotonny, więc trudno określić co właściwie czuje. I czy cokolwiek czuje. I czy przypadkiem rudzi naprawdę nie mają duszy.
Tak naprawdę po prostu trzyma się w ryzach. Nie należy do osób narwanych i nie daje się łatwo sprowokować do czynu, no chyba, że ktoś wie gdzie dokładnie uderzać. Jest w stanie zachować urazę dla siebie i w ogóle nie ukazać zranienia, więc obrażanie go to często rzucanie grochem w ścianę.
Trochę gorzej nad sobą panuje w obecności bliskich mu osób – a może po prostu tak się nie stara. Z rodziną może pozwolić sobie na nieco więcej, bo jej ufa, momentami wręcz za bardzo. To w towarzystwie rodzeństwa czuje się najlepiej i najbezpieczniej. Chociaż i od nich potrzebuję czasami odpoczynku, bo z natury jest z niego introwertyk. Przez długi czas w swojej historii był właściwie odizolowany od świata zewnętrznego, dlatego teraz trudno mu się otworzyć na innych. Spędził znacznie więcej czasu z ludźmi niż nacjami, przez co nie zawsze wie co się po nich spodziewać i bywa niezręczny. Rzadko szuka nowych znajomych. Nieznane osoby trzyma na dystans, chociaż bardzo rzadko bywa nieuprzejmy.
Raczej nie inicjuje konfliktów i najchętniej po prostu żyłby w pokoju ze wszystkimi. Gdy jednak ktoś bardzo chce wojny i bardzo nalega, cóż, Myghal w końcu pęknie. Trudno mu nadepnąć na odcisk, bo obraźliwe komentarze czy nawet próby mieszania z błotem zazwyczaj ignoruje. Istnieje jednak granica jego cierpliwości, której przekroczenie... Cóż. Może spotkać się z reakcją gwałtowniejszą niż można by się po nim spodziewać. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że zazwyczaj wszystko sobie dusi, więc ewentualny wybuch jest tym większy. Nie jest największym fanem bójek (chociaż trenował zapasy!), ale są przecież inne sposoby na uprzykrzenie życia. Potrafi być naprawdę wredny dla nielubianych przez siebie osób, nie ma też oporów przed działaniem za czyimś plecami. Otwarcie nie wyzwie na pojedynek, bo najprawdopodobniej by przegrał, ale kto wie jaką złośliwość może wymyślić. Co zrobi, kiedy nikt nie będzie patrzył. I weź tu mu potem coś udowodnij. Świadków nie ma, a on potrafi wyłgać się z różnych rzeczy. Kłamca z niego niezły.
Nie jest osobą wyraźnie rozrywkową. Kiedyś lubił usiąść sobie z boku z kubkiem gorącego napoju i książką, cieszyć się względnym spokojem i ignorować chaos dziejący się wokół. Stary już jest, czasem zaskrzypi w kościach, dzikie zabawy zostawmy młodszym (chyba że to festiwale i chyba że będzie można tańczyć wokół ogniska). Teraz na przywilej odpoczynku trzeba sobie zasłużyć, no więc musi się więcej ruszać. Zamiast pchać się jednak na niebezpieczne wyprawy poza barierę w poszukiwaniu cholera wie czego, woli zostać w mieście i zająć się uprawą warzyw. W towarzystwie czai się gdzieś z boku, w tle. Nawet jak akurat jest w pobliżu, to czasem wcale jakby go nie było – cichy, spokojny, mało zapadający w pamięć. Czasem się odezwie. Czasem weźmie udział w rozmowie. Właściwie jednak nie ma w nim nic szczególnie ciekawego.
Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Może tak jest. A może po prostu woli sprawiać wrażenie niepozornego, może woli, żeby mało osób zwracało na niego uwagę, bo coś kombinuje? Ktoś go tam wie. Przy jego beznamiętnej minie naprawdę czasem trudno zgadnąć, co mu w głowie siedzi.

Dodatkowe informacje:
-Z dawnego życia najbardziej brakuje mu (oprócz ludzi) chyba własnej kuchni. Gotowanie swego czasu było jedną z jego największych pasji. Piekł kornwalijskie pierogi (pasty), wyrabiał desery, smażył świeżo złowione ryby. Teraz ... Cóż. Niestety nie zna żadnego dobrego przepisu na potrawkę z potwora, raczej mu nikt mięsa też nie dostarczy za darmo. I pewnie nie powinien nawet wybrzydzać o ile ma co na talerz włożyć.
-w XVIII wieku w Kornwalii zaczął rozwijać się przestępczy półświatek. Po pierwsze, przemyt, zwany przez wielu fair trade. Jako iż Kornwalijczycy nie chcieli i nie mogli zapłacić podatków, zwrócili się w stronę czarnego rynku. Po drugie, wybrzeże Kornwalii było na tyle ostre i niebezpieczne, że częstym rozbijały się tu statki. Były one natychmiastowo wypatrywane z brzegu, a wtedy na plażę zbiegała się cała okolica w celu zagarnięcia towarów. Według prawa było to nielegalne tylko w wypadku gdy na pokładzie ktoś pozostał przy życiu – oczywiście było to niczym wyrok śmierci wydany na nieszczęsnych rozbitków. A co to ma do sytuacji tutaj? Cóż, Myghal – gdy trzeba– ma bardzo mało skrupułów. Opory przed zrobieniem czegoś nielegalnego? Gdzie tam, przecież to tylko po to, żeby przetrwać. Jak musi przy tym nagiąć jakiś przepis to tylko lepiej. Teraz może nie ma jeszcze zbyt mocno określonych praw, ale kto wie co przyniesie przyszłość.
-oczywiście nie samym przemytem żyje człowiek. Myghal miał inne zajęcia; głównymi źródłami jego dochodów były historycznie górnictwo, rybactwo i rolnictwo. Później przeniosło się to na turystykę, chociaż w obecnym świecie nie ma to większego znaczenia. Kopalń też na razie coś nie widać, a ocean byłby tylko fatamorganą, ale przynajmniej doświadczenie w hodowli roślin może mu się jakoś przydać.
-był bardzo mało zurbanizowany. Jedynym większym miastem było Truro, tak miał raczej tylko miasteczka, porty i wsie. Myghal nigdy nie wyrobił sobie orientacji w większych miastach. Ani na pustyni.
-wierzył kiedyś, że król Arthur żyje sobie pod postacią wrończyka i wróci do ludzi, kiedy najbardziej go będą potrzebowali. Cóż. Ten coś się nie wyrobił, nie ma już nawet wrończyków.
-nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w sprawach walki. Kiedyś siekał mieczem jak inni, ale nigdy nie był wielkim mistrzem. Gdy był młody wygrał może kilka bitew, o których nikt nie pamięta, potem już zajął się kopalniami. Wywołał też szereg powstań, generalnie jednak nie przyniosły one wielkiego skutku (przynajmniej pozytywnego). Pewnego doświadczenia nabył trenując cornish wrestling, więc potrafi powalić niespodziewanie na ziemię, ogólnie jednak wojownik z niego żaden.
-miał styczność z magią przez większość swojego życia. Rozmawiał z magicznymi stworami, rozglądał się za syrenami, kiedyś nawet przez jakiś czas towarzyszyły mu chochliki. Znał też kilka zaklęć... Ale to była inna magia, działająca na zupełnie innych zasadach. Tej obecnej kompletnie nie rozumie.
Powrót do góry Go down
Svalbard

Svalbard


Stan cywilny : Zaręczony
Liczba postów : 172
Dołączył/a : 09/06/2015

Kornwalia Empty
PisanieTemat: Re: Kornwalia   Kornwalia I_icon_minitime10/8/2015, 18:38

Bardzo ładna karta. Brakuje tylko tematu na relacje.
Akceptuję.
Powrót do góry Go down
 
Kornwalia
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Kornwalia - pamiętnik
» [A] W - Kornwalia [I] - sukces

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pangea :: Dla użytkowników :: Rejestr mieszkańców-
Skocz do: